
30 faktów o mnie

1. Jestem jedynaczką.
2. Moje imię z bierzmowania to Florentyna. Tak też chcę nazwać córkę – Florka lub Klementyna.
3. Urodziłam się tego samego dnia co mój tata – ja 13.05.1992, a papcio 13.05.1970. Z okazji naszych 18 i 40 urodzin wyprawiliśmy wspólnie wielką imprezkę na 80 osób.

4. Jestem małym skrzatem – mam 157 cm wzrostu i rozmiar buta 36,5.
5. Pierwszy raz wyjechałam na kolonię mając 7 lat. Byłam najmłodszą uczestniczką.
6. Chodziłam do Żeńskiego Gimnazjum Sióstr Nazaretanek. Był to tylko i wyłącznie mój pomysł. Znalazłam stronę szkoły i poprosiłam rodziców, żeby mnie tam przenieśli. (Do 1 gimnazjum chodziłam jeszcze do mojej rejonówki). Na początku nie spodobało im się to, bo nie jesteśmy przesadnie katolicką rodziną, ale w końcu się zgodzili i tak oto zamieszkałam internacie, nosiłam mundurek, specjalny strój na wf, galówkę (outfit na oficjalne wyjścia), modliłam się 5 razy dziennie, każdego dnia o 12 odmawiałam „Anioł Pański” w 3 językach (po polsku, angielsku i francusku), zależy jaką mieliśmy lekcje. Mama bała się wtedy, że zostanę zakonnicą lub lesbijką.

7. W 2 klasie gimnazjum postanowiłam, że zamieszkam w internacie. Moim rodzicom ten pomysł nie przypadł do gustu i chcieli dowozić mnie do szkoły samochodem (mieszkamy w Konstancinie, około 10 km od Warszawy), ale uparłam się i przystali na tę propozycję. Nie do końca wiem dlaczego, zwłaszcza, że wszystkie osoby, które tam mieszkały pochodziły z daleka (Suwałki, Olsztyn, Katowice itp.). Jako, że zdecydowałam się dosyć późno, to nie było dla mnie miejsca i.. zamieszkałam sama w szwalni siostry przełożonej w tzw. W IZOLATCE, którą przerobiona na pokój dla mnie! Jako jedyna na całą szkołę nie miałam współlokatorów. Były to najcudowniejsze 2 lata, coś na zasadzie obozu. Mieliśmy zaplanowaną każdą godzinę – posiłki, studium, wieczorna modlitwa, śpiewany różaniec, wieczorna toaleta. Szkoła była płatna, ale mimo to były dyżury podczas których pomagałyśmy w kuchni, sprzątałyśmy łazienki, nakrywałyśmy do stołu, pomagałyśmy starszym ludziom itp. W wakacje pomiędzy 2, a 3 klasą gimnazjum ustalaliśmy z kim chcemy zamieszkać w pokoju. Ja wybrałam swoje najlepsze koleżanki z równoległej klasy. To były najlepsze dwa miesiące w moim nastoletnim życiu.. potem nas rozdzielili, bo łamałyśmy wszelkie możliwe zasady regulaminu. Począwszy od zamawiania fast food-ów, w trakcie studium (czasu, który był przeznaczony na naukę) po robienie nocnych psikusów naszym przełożonym. Ola, Ewa, pozdrawiam was dziewczyny, jeżeli to czytacie!
8. Pierwszy raz wyjechałam sama (bez opiekunów) w wieku 17 lat z Lizą, z jedną z moich najlepszych koleżanek, do jej przyczepy kempingowej do Chałup. Pół roku później pojechałyśmy w góry z jej kolegami, których .. nie znałam. Moja mama bardzo się temu sprzeciwiała i dużo się wtedy kłóciłyśmy. (Jak to dziewczynka sama? Po moim trupie! Z 7 chłopami będziesz w góry jechała, Ty chyba oszalałaś!? To nie jest towarzystwo dla Ciebie!!!!). I dobrze, że się zgodziła, bo poznałam tam swojego chłopaka, z którym jestem już 8 lat.

9. Mając 16 lat przeprowadziłam się do Warszawy z oddalonego o 15 km Konstancina i mieszkałam sama przez pół roku. Potem musiałam wrócić do rodzinnego domu, bo wpadłam w „złe towarzystwo”.
10. Jestem gadułą, jak wpadnę w słowotok to trudno mnie zatrzymać.
11.Porozumiewam się komunikatywnie w w czterech językach – po polsku, angielsku, włosku i hiszpańsku. Przez 8 lat uczyłam się też francuskiego, ale nie jest on moją najmocniejszą stroną.
12. Boję się latać samolotem. Leciałam już ponad 100 razy, ale za każdym razem widzę znaki i wyczuwam katastrofę. Moja rodzina już na to nie reaguje, bo uważa mnie za wariatkę. Przez długi czas brałam też leki na uspokojenie.

Udawałam, że jestem szczęśliwa.
13. Pierwszy raz zjadłam pomidora 2 lata temu i nie smakował mi. Lubię ketchup i zupę, ale w samego w sobie warzywa nie jestem w stanie zjeść.
14. Nie odróżniam koloru złotego od srebrnego. (Jestem daltonistką?)
15. Uwielbiam poznawać nowe osoby. Nie mam problemu, żeby podejść do obcych ludzi i zacząć z nimi rozmawiać.

16. Boję się myszy i szczurów. Mam fobię, której nie jestem w stanie kontrolować. Będąc w NYC, rodzina gryzoni przebiegła mi drogę, wpadłam wtedy w niekontrolowaną histerię i ciężko mnie było uspokoić. Przed każdym wyjazdem w nowe miejsce wpisuje w google „szczury Barcelona”, „SF szczury opinie” lub „Azja, a szczury”.
17. Na wszystkie wymiany studenckie, staże, obozy, kolonie od zawsze starałam się wyjeżdżać sama. Tak wolę, bo poznaje się wtedy więcej nowych ludzi i jest się bardziej otwartym. Mam wrażenie, że inne osoby mnie ograniczają. Jestem indywidualistką i ciężko mi się podporządkować. Jak byłam młodsza to zdarzyło mi się pojechać na obóz z koleżankami ze szkoły lub z dziećmi przyjaciół rodziców, bo mama mnie do tego zmuszała. Cały czas wyszukiwałam sobie obozy letnie i zimowe i prosiłam rodziców o zgodę. Nigdy im się to nie podobało (idea wyjazdu tak, ale nie solo), zwłaszcza jak w gimnazjum, mając 12 lat zaczęłam wyjeżdżać z licealistami za granicę. Pamiętam jak w 1 gimnazjum pojechałam na Lazurowe Wybrzeże i byłam najmłodsza. Pozostali uczestnicy byli co najmniej kilka lat starsi. Wyobraźcie sobie minę mojej mamy na zbiórce.. Prosiła tatę, żeby namówił mnie na pozostanie w domu. (14 dniowy wyjazd do Francji, a siedzenie w ogrodzie w Konstancinie? Wybór był prosty! :D)
18. Lubię ostre dania. Jestem uzależniona od papryczki cayenne. To wszystko wina mojej koleżanki Meksykanki, przez którą mam bardzo dużą tolerancje na tego typu potrawy. Ostatnio zaczęłam jeść nawet jajecznicę z chili.
19. Uwielbiam śledzie pod każdą postacią (w oleju, w occie, z burakami, pod pierzynką) i ogórki kiszone – potrafię zjeść cały słoik na raz.
20. Pojechałam na Azory (archipelag 9 wysp wulkanicznych należących do Portugalii, leżących pomiędzy Europą, a Ameryką) z nieznanymi mi ludźmi. Zobaczyłam na grupie na fb, że jakaś dziewczyna szuka towarzyszy do podróży, najlepiej z prawem jazdy. Stwierdziłam, że chętnie bym się z nią wybrała. Stworzyłyśmy grupę na fb, do której dołączyły 3 inne osoby i tam wszystko planowałyśmy… spotkałyśmy się raz na 30 min i potem zobaczyłyśmy się dopiero na lotnisku. Na miejscu okazało się, że jesteśmy zupełnie różne, ale i tak super spędziłyśmy ze sobą czas. Nie był to pierwszy raz kiedy zrobiłam coś takiego. Mieszkając we Włoszech pojechałam z obcą mi wtedy Geno do Paryża. Miałyśmy wspólną znajomą, która na imprezie powiedziała mi, że szuka ona kompana na wyjazd, a ja stwierdziłam, że chętnie bym dołączyła i o 3 w nocy wyszukałam ją na fb i poprosiłam, żeby kupiła dla mnie bilety. Uznałam wtedy, że to świetny pomysł i nie mogę przegapić takiej okazji. (Nie wiem czemu nie mogłam tego zrobić rano?). Oba wyjazdy były super i do tej pory mam kontakt z dziewczynami!


21. Podróżując po Stanach Zjednoczonych spałam w tydzień w Parkach Narodowych w samochodzie osobowym z … trójką znajomych. (Nie wiem czy to za dużo nie powiedziane, bo Bartka przed wyjazdem widziałam 2 lub 3 razy w życiu, a Kasię znałam jedynie z widzenia z liceum). Jak spaliśmy? Jedna osoba na siedzeniu kierowcy, druga pasażera, trzecia na kanapie z tyłu, a czwarta…. na strefie na nogi, która była wypchana kocami. Osoby, które siedziały z przodu rozkładały siedzenia i nie można się było ruszyć przez całą noc. Koszmar!! (Raczej bym tego nie powtórzyła!)

22. Moja rodzina nazywa mnie – „powsinogą”, „obywatelem świata” lub „zagraniczną”. Od urodzenia przeprowadziłam się 13 razy. Mieszkałam już w 7 miastach (Konstancin, Józefosław, Warszawa, Verona, Genua, Lizbona, Barcelona) w 4 krajach. I to jeszcze nie koniec! Za 2 lata planuję zamieszkać baaaardzo daleko.
23. W wieku 13 lat przejechałam z tatą Bieszczady na quadzie. (Taki pojazd na 4 kółkach.)
24. Jestem pechowcem. Przyciągam pecha jak magnes. (O tym będą oddzielne wpisy na blogu). Mój tata zawsze się denerwuje i pyta – Czemu takie historie przydarzają się tylko Tobie? Nie wiem. Mam też dużo szczęścia w tym… nieszczęściu. Inne osoby to chyba wyczuwają, bo w najcięższych momentach swojego życia poznaje najlepsze osoby na świecie.. Pewnego dnia, mieszkając w Portugalii, miałam fatalny dzień i kierowca odwiózł mnie autobusem miejskim do domu. (Kiedyś jeszcze opiszę to wydarzenie ze szczegółami.)
25. Mam chorobę lokomocyjną. Czuję się jedynie dobrze za kierownicą lub po stronie przedniego pasażera w samochodzie, w pociągu nie jest źle, a jadąc autokarem jestem zmuszona wziąć Lokomotiv lub Aviomarin. (Niezła ze mnie podróżniczka – nie dość, że boję się latać samolotem, to jeszcze mam chorobę lokomocyjną! 😀 )
26. Mój tata od zawsze był wielkim fanem zespołu Dżem. W wieku 6 lat znałam wszystkie ich piosenki na pamięć. Wieczorami siadałam z rodzicami w salonie – papcio grał na gitarze, a ja śpiewałam. Już tego nie robię, bo kompletnie nie mam talentu i jak zaczynam, to ludzie wręcz błagają, żebym przestała.
27. Zdałam praktyczny egzamin na prawo jazdy za pierwszym razem, ale teorię.. za trzecim. Byłam tak zestresowana, że nie rozumiałam pytań i zaznaczałam co popadnie. W ogóle z tym też wiąże się inna historia, z której do tej pory się śmieje się moja rodzina. Miałam zdawać egzamin w Ciechanowie w województwie Mazowieckim, jako, że w Warszawie w tamtym momencie zdawalność była bardzo niska. Wstałam rano i zaspana wsiadłam do pociągu, który jechał do Żyrardowa, bo dzień wcześniej rozmawiałam przez telefon z koleżanką, która pochodzi z tego miasta i tak mi się to zakodowało w głowie. Te miejscowości są oddalone od siebie o ponad 120 km, jedna leży na północ, a druga na południe od Warszawy..
28. Nie lubię i nie piję napojów gazowanych. (Czasem na kacu zdarza mi się kupić puszkę coca coli.)
29. Nigdy nic sobie nie złamałam. Jednak 3 razy pod rząd miałam wielką gulę na czole, wyglądało to mniej więcej tak jakby ktoś wsadził mi chomika pod skórę.
30. Widziałam wszystkie dostępne w Internecie filmy Pedro Almodóvar. Jestem jego ogromną fanką.