Top

Rzuć wszystko i zacznij od nowa! #YOLO

Kto z was chociaż raz życiu nie pomyślał.. a może rzucić to wszystko w pi.. i wyjechać w Bieszczady?

Moja krótka historia

Od zawsze dużo podróżowałam. Studiowałam we Włoszech, potem w Portugalii, następnie pracowałam jako tłumacz w Veronie w Italii, byłam rok na stażu w Barcelonie. W trakcie pojechałam na kilka miesięcy do Azji i USA. Jednak.. wiecznie mi było mało. Chciałabym być „normalna” i żyć jak moi bliscy, znajomi. Co prawda kariera i bycie Dyrektorem od dawna przestała mnie interesować, ale chciałam spróbować. Pierwszy rok w handlu międzynarodowym w korpo. Drugi. Z każdym czułam jak cząstka mnie obumiera. Dosłownie. Były takie miesiące, że wyjeżdżałam co tydzień – w piątek po pracy i wracałam w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek nad ranem.. Potem skończył się urlop i rozpoczęłam pulę „bezpłatnego”. Te „city breaki” sprawiały, że na nowo czułam, że żyję. Wracałam z inną energią. Jednak zawsze musiałam wrócić do tego biura i od nowa klepać te Excelowskie tabelki. Koło się zataczało..

Jak do tego doszło? Czemu rzuciłam pracę?

Ludzie z pracy na lunch-ach rozmawiali o kolejnych targetach, celach na nowy rok, żyli pracą, pozyskiwaniem nowych klientów. A ja? Każdą wolną chwilę spędzałam na Skyscanner i blogach podróżniczych.

W końcu pod koniec maja po kolejnej beznadziejnej i nic nie wnoszącej rozmowie z moim szefem podjęłam spontaniczną decyzję „ODCHODZĘ”. Ani się nie rozwijałam, ani nie uczyłam nowych rzeczy ani nawet nie lubiłam tego co robię – to po co miałam dalej tam siedzieć!? Myśl, że miałabym tak spędzić kolejne kilkanaście (kilkadziesiąt!?) lat swojego życia sprawiała, że popadałam w depresję hahaha.

Poczułam, że szkoda życia na bycie w złym miejscu. Warto zaryzykować dopóki jeszcze nie ma się wielu zobowiązań, wielkich kredytów, dzieci.. Wiadomo, że każdy z nas ma inną sytuację i nie może sobie pozwolić na tak radykalne kroki w swoim życiu.

Jeżeli w jakimś stopniu czujecie, że jesteście w złym miejscu, marnujecie, swój czas i wasza frustracja osiąga poziom zenitu, to może warto to zmienić? Zmienić pracę, branżę, otoczenia, kraj, miasto?

Macie wiele alternatyw i aż żal z tego w dzisiejszych czasach nie skorzystać. Mamy erę pracownika. Warto próbować nowych rzeczy aby znaleźć swoje idealne miejsce i wiedzieć co się w życiu chce, a czego na się nie chce. Kiedy jak nie teraz?

W lipcu z okazji rzucenia pracy (serio, też byłam w szoku) zaproszono mnie nawet do programu „Pytanie na śniadanie” i powiedziałam tam „Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”. Brzmi to dennie, ale tak właśnie jest!

Co możecie robić jeżeli czujecie, że etat nie jest dla Was?

  1. Nauczyć się programowania. Jestem totalnie na ANTY do takich rzeczy, ale znam dziewczyny, które się zawzięły i bez studiów, w domowych warunkach zdołały to zrobić.
  2. Zostać social media ninja i ogarniać marketingom firmom i markom (np. prowadzenie profili społecznościowych).
  3. Zostać copywriterem i pisać. Świetna opcja dla ludzi, którzy mają lekkie pióro i lubią pisać.
  4. Nauczyć się grafiki i pracować zdalnie. Znam wiele osób, które w 100% były w stanie zrobić to beż żadnych kursów.
  5. Nauczyć się języków obcych i zostać tłumaczem (ewentualnie pracować na eventach lub streamach na żywo jak ja).
  6. Zostać pilotem wycieczek. To nie jest takie proste (zwłaszcza w tych zagranicznych), bo środowisko jest dosyć hermetyczne, ale z pewnością jest to realne do osiągnięcia. Warto być bardzo zdeterminowanym i nie poddawać się. To też nie jest tak, że jedziecie na wakacje za free, bo to praca bardzo odpowiedzialna i stresująca. Warto próbować nowych rzeczy dopóki mamy takie możliwości.
  7. Spróbować swoich sił w blogowaniu i social media. Troszkę ciężka praca (wiem coś o tym), bo rynek nasycony i wszystko jest już w Internetach. ALE może to właśnie Ty masz potencjał i uda Ci się jako jednej z tysiąca osób?

Co dalej ze mną?

Ja teraz postanowiłam IŚĆ NA CAŁÓŚĆ – trochę sobie zarobiłam, zaoszczędziłam i przez 2-3 miesiące trwoniłam oszczędności. Najpierw trekking w polskich górach, Bałkany (Serbia, Macedonia, Albania, Bośnia, Czarnogóra), potem Kazachstan, Kirgistan, a na koniec Gruzja i Armenia z ludźmi z insta. W trakcie pracowałam sobie sobie jak freelancer na eventach z językami (coś tam tłumaczyłam), organizowałam fajne rzeczy i rozpoczynam swoją szybką przygodę jako pilot zagranicznych wycieczek. Jednak szybko zrozumiałam, że to nie dla mnie. Jestem na to zbyt dużą indywidualistką. Obecnie staram się organizować swoje wyjazdy z autorskimi programami, rozwijam bloga, dorywczo piszę teksty i tłumaczę. Jestem na etapie przygotowań do prowadzenia szkoleń, bo z czegoś trzeba żyć, wiadomo. A oszczędności, zwłaszcza przy podróżniczym trybie życia, szybko się kończą.

Trzymam mocno kciuki za was i za wasze życiowe decyzje i wybory!

napisz komentarz