Top

Na wstępnie chciałabym powiedzieć, że na przełomie września i października 2015 roku podróżowałam przez 7 tygodni po USA i przez ten czas udało mi się odwiedzić 6 stanów (Nowy Jork, Illinois, California, Nevada, Arizona i Floryda). W trakcie mojego road tripa byłam w Nowym Jorku, Chicago, Niagara Falls, Los Angeles, San Francisco, San Diego, Miami, Key West, Las Vegas, Hoover Dam, Route 66, Grand Canyon, Death Valley National Park, Yosemite National Park i Sequoia National Park. Udało mi się też wstąpić na jeden dzień do Kanady.

Co mnie najbardziej zaskoczyło w USA?

1. Podatek doliczany przy kasie, który ma różną wartość w każdym stanie. (Ok, rozumiem, że jest podatek, ale dlaczego nie może być od razu dodany do ceny? Żeby poznać końcową kwotę produktu należy udać się do sprzedawcy i o nią zapytać.. Moim zdaniem to trochę absurdalne.)

2. Obowiązek dawania napiwków, zazwyczaj około 20% wartości rachunku. Miałam wrażenie, że w wielu miejscach kelnerzy nawet nie starają się być mili, bo wiedzą, że i tak muszą dostać daninę. (Często doliczana jest ona do rachunku lub przy płaceniu zostajemy zapytani przez specjalnego tableta lub inne urządzenie elektroniczne jaką sumą chcielibyśmy obdarować naszego kelnera. Co mnie najbardziej zdziwiło to o tipy jesteśmy pytani nawet kiedy zamawiamy kawę „to go” lub piwo w pubie. Podobno jak nie damy barmanowi dolara, istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że drugi raz już nas nie obsłuży. Kiedyś też była taka głośna sprawa w USA, kiedy to klienci zostali zamknięci w restauracji, bo nie zostawili napiwku.)

3. Brak chipsów paprykowych i wszelkiego rodzaju kasz.

4. Ciasteczka oreo we wszytkich możliwych smakach (podwójne nadzienie, oblane białą czekoladą, red velvet, o smaku lemoniady, cynamonowych bułeczek, piwa, karmelu, mięty, masła orzechowe, arbuza, zielonej herbata i wiele innych).

5. Ilość słodyczy o smaku masła orzechowego.

6. Wszystko jest takie ooooogromnee i sprzedawane w rozmiarze xxl na galony – np. mleko, benzyna. (1 galon amerykański = 3,79 litra)

7. Wielokulturowość. Na początku trudno mi było zrozumieć, że osoba o wyglądzie Azjaty jest Amerykaninem i pytałam go dwukrotnie skąd jest, a potem gdzie urodzili się jego rodzice, na co on za każdym razem spokojnie odpowiadał – USA, pochodzę ze Stanów Zjednoczonych..

8. Ludzie są przesadnie mili, uśmiechają się, ale miałam wrażenie, że to wszystko jest jakieś nieszczere i udawane.

9. Wielopasmówki. (Nawet 6-7 pasów na drodze szybkiego ruchu.)

Route 66

10. Zasady dotyczące kolejności wjazdu na skrzyżowanie – kto pierwszy ten lepszy.

11. Ilość szczurów w NYC, San Francisco i Los Angeles. Widziałam je wszędzie – metro, tory kolejowe, słupy i kable wysokiego napięcia.

12. Po przyjechaniu do motelu odbieramy klucze w recepcji, która znajduje się naprzeciwko wjazdu do obiektu. Nie ma bezpośredniego przejścia do pokoi, ale możemy pod nie podjechać  samochodami.

13. Otyli ludzie, którzy poruszają się na wózkach – na ulicach, w parkach, supermarketach.

14. Duża ilość zdrowego, ekologicznego jedzenia (zwłaszcza w Californii). Wcześniej USA kojarzyło mi się głównie z fast foodami.

15. Wypłatę dostaje się albo na konto albo w postaci paychecku, które można wymienić w banku lub innych przeznaczonych do tego punktach np. Walmart.

16. Drive through w banku. Nie trzeba wychodzić z samochodu, żeby sfinansować wypłatę lub wypłacić pieniądze z bankomatu.

17. Gotówkę można wypłacać z karty w sklepach.

18. Dziwne maszyny samoobsługowe przeznaczone do tankowania na stacjach benzynowych. Miałam duży problem z korzystaniem z nich.

19. Sprzedaż alkoholu oraz wejście do kasyna dozwolone są od 21 roku życia, a prawo jazdy od 16 roku życia. (To już wiedziałam wcześniej, ale nie do końca rozumiem dlaczego tak właśnie jest.)

20. Pensja płacona jest pracownikom co 2 tygodnie, a wszystkie nadgodziny poza normalnym wymiarem godzin (40h/tyg) wynagradzane są półtorakrotnie większą stawką.

Komentarze:

  • Marta

    3 stycznia 2020

    Fajną sprawą są też maszyny do wymieniania monet na banknoty 🙂 Ludzie przynoszą całe słoje z drobiazgami, wysypują je na specjalną tacę, po przeliczeniu odbierają kwitek i wymieniają w kasie na banknoty 🙂
    Bardzo spodobała mi się bezpośredniość ludzi, którzy zagdują na każdym kroku, głównie w metrze, chwaląc np. strój, czy polecając książkę, którą akurat czytają. Widząc zakłopotanie szybko proponują pomoc. Dla mnie najgorsza była wilgotność i wszdobylska klimatyzacja, szybko można było się rozchorować. Dużo by opowiadać, szczerze polecam każdemu 🙂

    Odpowiedz...

napisz komentarz