Top

Gdzie prałyśmy?
Jakie leki wzięłyśmy?
Czy zabrałam kosmetyki do makijażu?

Na wstępie chciałabym napisać, że podróżowałam przez ponad dwa miesiące w lipcu, sierpniu i wrześniu po Azji południowo wschodniej (Tajlandia, Laos, Kambodża, Wietnam, Malezja i Indonezja) z dwiema przyjaciółkami, Aissą, lekarką z Francji oraz Genovevą, szaloną prawniczką z Hiszpanii.   Każda z nas miała ze sobą plecak turystyczny (ja 45l, Geno 50l, a Aissa 60) oraz mały podręczny. Przed wyjazdem moje bagaże ważyły 8 kg i 3 kg.   Ja wyszłam z założenia, że lepiej wziąć mniej niż więcej, bo zawsze mogę dokupić coś na miejscu. (To są biedne kraje, ale mimo wszystko ludzie w Azji używają mydła i pasty do zębów.) Musimy pamiętać, że przez większość czasu chodzimy z naszym dobytkiem na plecach. Ta świadomość i odrobina zdrowego rozsądku sprawiły, że w przeciwieństwie do moich współtowarzyszek nie wzięłam zbędnych kosmetyków ani lakierów do paznokci. (Po co komu pomalowane paznokcie w dżungli lub w środku pola ryżowego!?)

Przy zakupie ekwipunku kierowałam się następującym zasadami:

– szybkoschnące,  – lekkie i zajmująca niewiele miejsca. 

WAŻNA RADA: bądźmy rozsądni, NIE BIERZMY ZE SOBĄ WARTOŚCIOWYCH RZECZY (ubrań ani biżuterii) !!!!

Ostatni przystanek – Indonezja.

Co ze sobą zabrałam?

Ubrania

  • nie więcej niż 5 koszulek (Ja swoje zakupiłam w Decathlon za około 30-40 zł/sztukę. Najlepiej, żeby były to kolory stonowane, bo odblaskowe przyciągają komary.) 
  • 2 pary spodenek sportowych 
  • leginsy i cienki polar (Azjaci mają problem z klimatyzacją, nie wyobrażacie sobie jakie temperatury panują w środkach transportu i w hostelach.) 
  • Dwie sukienki na plaże lub wieczorne wyjście (Jedna powinna wystarczyć, rzadko je zakładałam.) 
  • 7 par majtek (??)
  • 2-3 biustonosze (Polecam sportowe, niestety, nie mogę takich nosić.) 
  • 2 pary skarpetek (Wysokie temperatury nie pozwalają nam na częste przebywanie w zakrytych butach.) 
  • kostium kąpielowy 
  • narzutka na kostium 
  • kurtka/płaszcz przeciwdeszczowy (Najlepiej, żeby był duży i pomieścił też plecak, bo nie zawsze chce nam się zakładać osłonkę. Wszystko zależy od pory roku, my byłyśmy w okresie monsunów.) 
Ostatnie przymiarki w rodzinnym domu w Konstancinie. 

Obuwie

  • Buty kryte na wyprawy po dżungli i nie tylko. (Ja swoje dostałam od taty przed wyjazdem, nie są one najpiękniejsze, ale przy takich tripach nie wygląd, a wygoda jest najważniejsza.) 
  • Birkenstock – tak, te brzydkie ortopedyczne 😉 (Lub inne odkryte obuwie. Sandały ani żadne tego typu buty do mnie nie przemawiają. Mogę być brzydka, bez makijażu, przepocona, ale Jezusków nie jestem w stanie założyć.) 
  • Klapki (Najtańsze i najbardziej zniszczone jakie znajdziemy w domu. Ja wzięłam Havaianasy i to był błąd.) 
Buty Salomona, coż za styl! ha ha ha 

Akcesoria

  • Dwa ręczniki szybkoschnące z mikrofibry. 
  • Środek odstraszający komary tzw. repelent. Lekarze od chorób tropikalnych polecili nam, żeby miał on min 50% deet. (Taki preparat jest do zakupienia w Decathlon.) 
  • Moskitiera (Przez wyjazdem wyczytałam, że jest ona bardzo potrzebna, moim zdaniem okazała się rzeczą zbędną.) 
  • Wkład do śpiwora (Różnie bywa z czystością w hostelach, przydaje się też w nocnych autobusach i pociągach. Nie bierzcie ze sobą śpiworów – zajmują one dużo miejsca i jest na nie za gorąco. Wkład w zupełności wystarczy.) 
  • Latarka na głowę (W jakim celu to nie wiem, gdzieś wyczytałam, że w niektórych rejonach nie ma światła w nocy – totalna głupota i niepotrzebny ciężar. Trochę zostało mi to narzucone, mój chłopak jest byłym harcerzem i ma bzika na punkcie tego typu rzeczy.) 
  • Poduszka turystyczna (Cenię sobie komfort snu, nie zasnę na zwiniętym ręczniku ani bluzie.) 
  • Bidon na wodę (Najlepiej taki, który jak najdłużej utrzymuje zimną temperaturę.) 
  • Kłódkę do zamykania szafek w hostelach. 

Kosmetyki

  • Szczotka do zębów (Na co dzień używam elektrycznej, ale na tego typu wyjazdy nie polecam.),
  • pasta do zębów,
  • szczotka do włosów,
  • mały olejek do włosów
  • szampon i żel do mycia (2 w 1),
  • płyn do higieny intymnej (Zarówno produktu 2 w 1, jak i płynu miałam po 2-3 opakowania po 100 ml, nie chciałam tego dźwigać. Ważne również było, żeby zapakować to w taki sposób, bo później miałam wykupione loty jedynie z bagażem podręcznym do 8 lub 10 kg, a jak wiadomo nie można przewozić płynów powyżej 100 ml.), 
  • krem z filtrem,
  • antyperspirant,
  • próbki perfum z drogerii,
  • tusz do rzęs.

Leki

Jak już wspomniałam, podróżowałam z lekarką, która zadbała o tę kwestię, zabierając ze sobą 1,5 kg leków. Ja wzięłam same podstawowe leki na ból głowy, brzucha, dużo tabletek na gardło – silna klimatyzacja vs. +100st na dworze sprzyja zapaleniom gardła, nifuoksazyd na klątwę Faraona i tyle.    Nie brałam żadnych maleryków. Ani ja ani Aissa. (Geno tak.) Jest to decyzja każdego z nas. Przeprowadziłam wiele rozmów z osobami, które przebywały ponad 2 miesiące w podobnych rejonach i wywnioskowałam, że ryzyko zachorowania jest niewielkie. Każdy powinien zrobić to co uważa za słuszne. Ja nie wiedziałam jak zareaguje mój organizm na tak silne leki. Lekarz poinformował mnie, że do 2 lat po zażyciu nie należy zachodzić w ciążę oraz, że może wystąpić wiele nieporządanych i niekorzystnych dla zdrowia skutków ubocznych. Tak jak mówiłam, każdy powinien skonsultować się z lekarzem Medycyny tropikalnej i samodzielnie podjąć decyzję. Moja wizyta miała miejsce w Lizbonie, tam też wykonałam szczepionki. Może napiszę kiedyś o tym, ale nie jestem pewna czy takie informacje kogoś zainteresują, bo nie orientuje się jak ten proces wygląda w Polsce.

Pociąg nocny z Bangkoku do Chiang Mai w Tajlandii. 

Jak prałyśmy?

W tej kwestii mamy dwie alternatywy:

  1. Pierzemy sami. (Jestem na to zbyt leniwa.) 
  2. Oddajemy rzeczy do prania. To zdecydowanie lepsza opcja (dla mnie), korzystałam z niej średnio co 3 dni. Każdy hostel, „kwatera”, „B&B”, sklep czy nawet prywatne domostwo przy drodze posiada taką usługę. Cena to 1$ za 1 kg ubrań, a w przypadku butów 1$ za parę. Przychodzimy wieczorem (w Azji ten termin oznacza do godziny 18-19), wszystko zostaje przy nas zważone, płacimy i następnego dnia rano odbieramy pachnące ciuszki. Najlepiej zapisać sobie co oddajemy, bo zdarzyło się, że zawieruszyły się nam pojedyncze fatałaszki czy skarpetka, ale wystarczyło opisać dokładnie zagubioną rzecz i zawsze dokładnie jej szukali. 
SaPa w Północnym Wietnamie 

Aissa przed wyjazdem zakupiła najtańsze rzeczy w Primarku, które pod koniec podróży oddała biednym mieszkańcom Azji. Taki był jej zamysł od początku. Jest to niezwykle empatyczna osoba. Zachęcam do podobnych działań!

Tuk tuk gdzieś w Laosie

Komentarze:

napisz komentarz